sobota, 14 listopada 2009

ajksdkjhfjks

They call me 'hell'
They call me 'Stacey'
They call me 'her'
They call me 'Jane'
That's not my name
That's not my name
That's not my name
That's not my name

They call me 'quiet girl'
But I'm a riot
Mary, Jo, Lisa
Always the same
That's not my name
That's not my name
That's not my name
That's not my name




Powiem Wam, że siedzenie w domu mi służy. Jeden dzień i taka zmiana!widać, że nie ma rzeczy stałych. Nic w przyrodzie nie trwa wiecznie. Ściera się, kruszy, czasem powraca. Generalnie to piszę właśnie w przerwie pomiędzy kolejnymi atakami mojej Krystyny-Migreny. Więc Panna Krystyna zamierza pozostać na dłużej niz się spodziewałam, ale szczerze mówiąc, to już dzisiaj jest lepiej. Może to sprawa takiej jednej, małej, przecudnej osóbki, której bardzo dziękuję za caaały dzisiejszy dzień?  Może to wina tego szału ciuchów? Może chodzi bardziej o  ucztę frytkową bez Kuby? Albo przepyszne lody w GELATO? Może to ta NESTEA z najdalszej półki w carefourze? Albo wpływ tych chorągiewek od miłych pań ze stoiska z alpejskim mleczkiem? Wyczekiwanie na sex-esemesik od a. którego w sumie nie znam < ; **> ? Bardziej chyba ta wredna baba z szatni.. Chyba, że się mylę, to te smierdzące żule w autobusie, co musiałyśmy się przesiąść na drugi koniec, bo ja nie mam kataru. Albo odwołana próba? Spacer do Lidla? Zakupy w Biedronce i Bomi? A potem rajd po Leroy, Obi i IKEI w poszukiwaniu mebli łazienkowych do naszej nowej łazienki? Albo finalne zakupy na matarni z efektem 2:1 dla mamy - rękawiczki i getry na zimne dni, mimo że ja NIGDY nie marznę w nogi? A moze fakt, że L. czuje się lepiej i jest w stanie mnei w końcu pofarbować? Tylko czemu ubzdurała sobie brąz?  W sumei to tez alternatywa jakaś dla w sumie nudnego już blondu.
Ciągłe narzekanie mojej mum na fakt, iż nie uczę się biologii robi się nudny. Konkurs jest w czwartek, ja i tak nie mam szans, żeby dostać się gdzieś dalej, a do liceum bioli nie potrzebuję. Wgl nie uważam, żeby cokolwiek poza matmą i polskim i angielskim, no i może jeszcze wosem i gegrą przydało w życiu. Najważniejsze to dobrze wyglądać, być miłym, kulturalnym, sprawiać dobre wrażenie i wiedzieć o czym się mówi. Reszta przychodzi sama.. Czyż nie?
Koniec tego dobrego. Trzeba iść spać. Mój organizm zaraz sfiksuje, a chciałabym jutro normalnie funkcjonować, szczególnie, ze czeka na mnie nadrabianie i nauka do nadchodzących sprawdzianów.
18 może do kościółka z Duś? : *






Uczta frytkowa < 3


i sesja w windzie. skoro wszyscy mają to my też < 3


sex w windzie się udał.
pozdro600 4 all.

cześć.

piątek, 13 listopada 2009

..

'Każdy czasem, siedząc w za dużym swetrze, kieliszkiem wina na parapecie i beznadziejnym filmem w telewizji zadaje sobie pytanie:
gdzie się podziało moje życie?'


Tak, mój dzisiejszy dzień tak wygląda. Herbatka i sru. 


Dziś kolejny dzień z serii chyba będę w najbliższym czasie chora, mimo że nic większego mi nie dolega. W sumie, w tej chwili jedyną rzeczą, która faktycznie przeszkadza mi prawidłowo funkcjonować od jakiś 3 dni to ten cholerny ból głowy,  no i fakt, że jest mi troszkę słabo. Nauka chemii po nocach poszła w piizdd... ale cóż. W poniedziałek rano Horoda mi wszytsko jeszcze raz wytłumaczy. Tzn. chyba umiem, ale tak na wszelki wypadek. To może nawet zbiję się na piąteczkę, co będzie nie byle jakim wyczynem w moim przypadku. Tak, byłam dzisiaj rano nawet po świeży chleb w Lidlu (tak! zajebombastyczne pieczywo mają!) i kurcze, facet mnie oszukał, wydał mi za mało kasy, ale oczywiście, ja jestem na tyle nieogarnięta i neiprzytomna, że jako cień człowieka nie zauważyłam tego. A no od dziś mój piesek moze was gryźć do woli, jest zaszczepiona przeciwko wściekliźnie. Dzisiejszy dzień miał mi, tak w ogóle upłynąć pod znakime uczenia się biologii na kuratoryjny konkurs, ale cóż, jeszcze nie zaczęłam. A, no i jeszcze to durne odkurzanie..
Wgl to kupiłam sobie dzisiaj taki zajebiaszczysty kalendarz na rok 2010 xD już się nie mogę doczekać stycznia.
W pewnych sprawach nie obowiązuje powiedzenie 'lepiej później, niż wcale'. Ja już skończyłam i nie chce do niczego wracać. Już nie.
A jutro czeka mnei meeting z Dusiakiem, którą z tego oto meijsca serdecznie pozdrawiam : ***
I chciałabym podkreślić, ze moje 'Spoczi' i 'Oksy' już nie są moje, gdyż wszyscy zaczęli tak mówić : <
Cześć.


 

czwartek, 12 listopada 2009

.

takk, w sumie postanowiłam spróbować chwilowo przenieść się na blogspot'a. Zobaczymy gdzie będzie mi lepiej. Tutaj, czy na phblg. W sumie już dawno zbierałam się, aby stworzyć coś takiego, lecz nigdy nie miałam pomysłu. Phblg służył mi głównie do przelewania szybkich myśli na bieżąco bez zbytniego ładu i składu. Stawiam sobie jakieś 2 tygodnie okresu próbnego, po którym zdecyduję, gdzie się przeniosę. A tym czasem, jak z resztą większość ludzi teraz, jestem chora. Na wczorajszej paradzie niepodległości chyba mnie przewiało, bo już na spacerze z Wojtusiem myślałam, że wykituję. I prognoza się sprawdziła. Wczorajszy trening i wieczór upłynął pod znakiem apap+rutinoskorbin+ciepła herbata+miód. Efekt? W sumie nie poszłam dzisiaj do szkoły. Ból głowy nie przeszedł, a katar nadal, chociaż z mniejszą siłą mnie męczy. Generalnie to ominął mnie sprawdzian z chemii (alkiny i alkeny), na który nie zdążyłam się nauczyć oraz już drugi termin pisania pracy klasowej z geografii, na którą się nauczyłam. Cóż poradzić? Mam przynajmniej więcej czasu na wkuwanie chemii, gegry, historii i bioli oraz myślenie. Ale już nie o tym, o czym zwykła byłam rozmyślać ostatnio, o nie. Wczorajszy wieczór troszkę odmienił moje poglądy i uczucia. Podsumowanie? Jedyną rzeczą, jakiej teraz żałuje, to ten czas zmarnowany przez Niego. Dlaczego nie powiedział mi tego wcześniej, prosto w twarz? Tchórz.